Dużo pościgów, wybuchów, strzelania, hałasu. Sensu trochę mniej.
Dynamiczno-patetyczna muzyka dudni prawie przez cały czas. Ciekawe, że w takiej "Szklanej pułapce" - gdzie też chodziło o unieszkodliwienie większej grupy i uwolnienie zakładników a wszystko także działo się w klaustrofobicznej atmosferze - muzyki było znacznie mniej. A jednak napięcie było. Tutaj widzowi szybko staje się obojętne j a k bohater zwycięży...
Sean Connery pozostaje, jak zawsze, klasą sam dla siebie. Natomiast Nicholas Cage nijak nie rozwija swej aktorskiej charyzmy; co miał w życiu do zagrania - to już dawno zagrał.
Zgoda, mówię w swoim imieniu. Ale i Ty z kolei powiedz coś od siebie. Chyba, że nie masz ochoty nic powiedzieć?
Typowy film akcji. Trochę w stylu lat 80-tych.
Cage jak zawsze; kamienna mina w każdej scenie. Odtwarzanie emocji słabo mu idzie. Connery ciągną poziom filmu ile mógł.
Ale scena z odliczaniem bomby w lalce z paczki z pomocą, to tani i już nie świeży chwyt. 10. minuta filmu, odliczanie bomby, główny bohater bierze się za rozbrajanie, a zegar tyka, czy zdąży? Sorki, ale to był dobre 30 lat temu dla Chucka Norrisa.
Tak a'propos. Komentarz o postaci granej przez Connerego: "30 lat temu był najlepszy brytyjskim agentem".
Dla takich tekstów warto usiąść do tego knota.
"Sorki, ale to był dobre 30 lat temu" - no wiesz, ten film jest sprzed 20 lat więc niewiele się pomyliłeś ;)