parodia przygód 007 zrealizowana zaskakująco beznamiętnie. chaotyczny zlepek różnorodnych scenek (od marnego dowcipu sytuacyjnego, przez słowne gierki, po czystą abstrakcję) nieudolnie zmontowanych w niejadalną całość. Nikt nie miał pomysłu na podanie przygód superszpiega w komediowej tonacji i nikt nawet nie udawał, że jakikolwiek ma, ale gniota i tak wyprodukowano.
„Casino Royale” (1966) - parodia przygód 007 zrealizowana zaskakująco chaotycznie i beznamiętnie. Niestrawny zlepek różnorodnych scenek wydających się pochodzić z kilku różnych opowieści snutych w kilku różnych stylach (od dowcipu sytuacyjnego, przez słowne gierki, po czystą abstrakcję), został nieudolnie przycięty i zmontowany w zupełnie niejadalną całość. Nikt nie miał pomysłu na podanie przygód superszpiega w komediowej tonacji i nikt nawet nie udawał, że jakikolwiek ma, ale gniota i tak wyprodukowano.
Odpychające, niezręczne filmidło.
co ty gadasz,nie rozumiesz humoru w stylu monty pythona to twoja strata ,jak dla mnie bardzo zagmatwany,ale film ogólnie fajny ,to taki po prostu styl surrealistyczny zwariowany trochę kiczowaty humor ,no ty masz takie zdanie, jakie takie o nim :)
Monty Python, którego cenię niezwykle to dzieło sztuki w porównaniu z tą pomyłką. nie każda leniwa głupota stylizowana na abstrakcję zasługuje na porównanie do Latającego Cyrku, no ale trochę wyrobiony smak trzeba mieć, ażeby tę subtelną różnicę dostrzec :)
Bardzo ciekawa próba snobowania Pythonami. :) MP to teraz humor jakiejś arystokracji subtelnej. A jak subtelnej? "Zacytujmy: parodia , niestrawny zlepek , nieudolnie przycięty i , niejadalną całość, gniota, odpychające, niezręczne filmidło". Seria epitetów dość daleko od subtelności. I bardzo bardzo daleko od wiedzy na temat kina. To zupełnie prywatne obelgi, bo nawet opinii między nimi nie zmieściłeś. :)
Tu też mylisz swój gust z obiektywną miarą jakości filmu. Widzom się podoba, więc to nie jest "niejadalna całość". Tobie się nie podoba, ok, nijak to o jakości nie świadczy. Proste.
Kompletnie się nie zgadzam. Filmy z Jamesem Bondem uważam raczej za średnie kino akcji i przyjemnie oglądało mi się tę świetną parodię, a wystawienie jej oceny 1 świadczy o braku Twojej znajomości kina,lub o braku obiektywizmu. Nieporozumienie to większość polskich komedii romantycznych, a Casino Royale to naprawdę niezła produkcja. Humor nie każdemu może odpowiadać, ale należy docenić świetną grę aktorów i muzykę. Jeśli już bierzesz się za ocenianie, to zastanów się nad tym, zamiast walić 1, jak jakieś zakompleksione dziecko, czy wielki specjalista znajdujący dziury w topionym serze.
czy tacy jak ty nie są zażenowani czytając po miesiącach własne brednie? zapewne nie, iloraz inteligencji zbyt mały...
Zgadłeś - nie są. Czasem tak jest, że człowiek lekko wzejdzie ponad poziom niedzielnych miłośników telenowel i już myśli, że pozjadał wszystkie rozumy. Nikt Ci tego nie zabroni, ale śmiecenie forum takimi zaczepliwymi pytaniami nie ma sensu...
bez obaw, nigdy wzlecieć ponad mieszankę klanu z domowy przedszkolem nigdy ci się nie udało. chamska arogancja (ciekawią mnie jej przyczyny - za dużo fasolki?) to jedyne na co stać gimnazjalistę twej marki, niemniej można było mieć nadzieję, że rok wegetacji nawet u ciebie pobudził do działania choćby kilka szarych komórek. no nic, kolejne rozczarowanie...
Człowieku - to Ty jesteś zarażony malkontenctwem; i do tego obrażasz innych. Opamiętaj się.
człeku drogi "Ty" myśl zanim "coś" napiszesz! każdego wymagającego widza uznajesz za malkontenta, a każdą samoobronę w dobrym stylu za agresję? skąd taka przypadłość?
To uczulenie na arogancję ["leniwa głupota"; "własne brednie"; "chamska arogancja (ciekawią mnie jej przyczyny - za dużo fasolki?)"; "iloraz inteligencji zbyt mały..."] i narcyzm ["trochę wyrobiony smak trzeba mieć, ażeby tę subtelną różnicę dostrzec"; "wymagającego widza uznajesz za malkontenta"].
A najbardziej mnie rozśmieszyła ta "fasolka"...
I nie mogę się doczekać, jak zareagujesz!
człeku drogi "Ty" myśl, a nie żongluj wyrwanymi z kontekstu zwrotami wyjątkowej urody, które to zrodzono w usprawiedliwionej samoobronie przesyconej wychowawczymi zapędami (których i "Ty" doświadczasz właśnie - podziękowania zbyteczne).
Jeśli nie stać Cię na lepsze przeprosiny, to i te przyjmę w nagłym przypływie łaskawej pobłażliwości.
widzę, że z gimnazjalną fantazją Waszmość sili się na dowcip! pochwalam ewolucje nastawienia i dostrzegalnym samozadowoleniem pozwolę sobie na refleksyjne westchnięcie "resocjalizacja kolejnego arogackiego filmwebowicza rozpoczęta" - tylko mi na laurach nie spocznij!
Dobrze, staruszku; oby tak dalej a Twoje IQ pozostanie na najwyższym, stupunktowym poziomie.
PS: zobaczyłem Twoje najwyżej oceniane i wycofuję się (co tam robią Shute i Lelouch?!) - jeszcze mnie oskarżą o molestowanie nieletnich...
z żalem dostrzegam zaskakującą niechęć do dalszej terapii maskowaną chaotycznymi komunikatami. cóż stoi za nagłą zmianą nastawienia? kłopoty w szkole? brak pomysłu na ferie? mutacja głosu?
PS: niepokoi mnie temat seksualnego wykorzystywania dzieci, który podjąłeś - w czasie terapii, żadna uwaga pacjenta nie jest przypadkowa...
kolejny dzieciaczek mą szczerość przepłacił załamaniem nerwowym, no nic sam się prosił:)
Ja moją fascynację SF zakończyłem jako nastolatek, jakieś 50 lat temu.
Dziś tylko Dick mnie bawi (książki, nie filmy!) i czasem współczesna, psychodeliczna fantastyka.
Stąd mniemam o młodocianym wieku interlokutora.
a) Mój Boże jak długo dziś trwa edukacja gimnazjalna...
b) To Dick w kinie istnieje? Ja zauważam jedynie rzadkie popłuczyny (przyznaję, jeden obraz wyłamuje się pozytywnie z rosnącego tłumiku) ocierające się jedynie o jego literacką spuściznę. Sam Dick... potrafił rozpocząć temat, ale na rozwinięcie już mu energii nigdy nie starczało, a i stylem zachwycić nigdy nie umiał (oczywiście z biblioteczki wyrzucać go nie mam zamiaru, niemniej jego niedoskonałości drażnią boleśnie).
c) cóż za dziwaczna namiastka dzikiej logiki, czy teraz skupimy się na tejże przypadłości?
" a wystawienie jej oceny 1 świadczy o braku Twojej znajomości kina,lub o braku obiektywizmu"
O ja, snobizm +100.
Ten film to nieporozumienie totalne, aż szkoda tak dobrej muzyki Bacharacha na takiego gniota. Sellers opuścił projekt przed zakończeniem zdjęć, co niestety widać w filmie.
O jakiej w ogóle znajomości kina czy obiektywizmie mówisz? Ten film to najgorzej oceniana produkcja z całej serii o Bondzie, a ta seria miał kilka poważnych wpadek. 5,2 na IMDb, 27% na Rotten Tomatoes, tutaj 5.7. Obiektywnie, czy subiektywnie, ten film to kaszana.
o ja, respekt +100, jeśli oceniasz filmy na podstawie średniej ocen. Porównajmy IQ i będzie po dyskusji, jeśli liczą się dla Ciebie tylko cyferki. Wymieniłeś 1 zaletę - muzyka. Wywnioskowałeś to po nominacji do Oskara ? Ja pamiętam tylko, że Allen i Niven zagrali nieźle i było kilka zabawnych scenek, więc głębiej nie wnikam, bo po prostu nie pamiętam Może obsada i budżet (porównaj sobie z innymi bondami tamtego okresu) podkręciły ludziom wymagania? Poza tym to PARODIA! Film miał być debilny (chyba:). Jako ironiczne spojrzenie na idiotyzm Bondów wg mnie był spoko; inna sprawa, że ludzie uważali/ją bondy za poważne racjonalne kino, więc pewnie nie podeszło.
Zgodziłeśsię z trollem, który napisał to co napisał, żeby trochę pojątrzyć. Dobrze ci w tym towarzystwie ?
ciekawi mnie czy jak robaczek twego pokroju trochę szczeka nie na temat (czyli trolluje) to pomaga mu to znosić trudy codziennego żywota?
Typ co myśli, że jak użyje kilku słów, które mądrze brzmią to rzeczywiście zmądrzeje :-D Ciekawe czy ma chociaż 16 lat.
Jedno z największych gówien w historii kinematografii. Bez sensu, polotu - ogólnie kibel.
A mówią że to filmy z Rogerem Moorem mają pełno absurdalnego humoru... Guzik prawda! To to coś to już jest gniot totalny (bez urazy jeśli się komuś ten film podoba, to tylko moje zdanie). Osobiście lubię Davida Nivena i myślałam że jak powstał z nim film z Bondem to to będzie coś w stylu a'la Sean Connery. A okazało się że powstała parodia i idiotycznym humorem (no trochę było fajnych scenek, nie powiem). Przecież to to coś to jest gorsze nawet od "Moonrakera"!!!! Oczywiście to tylko moje zdanie :)
Co do Bonda w kosmosie, to "toto" akurat mój ulubiony Bond. Bo jak szaleć to szaleć na całego!
Ja też lubię Moonrakera no ale trochę jednak z tym humorem przesadzili. Tak czy inaczej Moore zawsze grał dobrze. Za to David Niven chyba nie do końca utożsamiał się z tą rolą, bo z wyglądu to on jest bardziej aktor komediowy. Ale lubię Nivena. I Woody'ego Allena też. W tym filmie podobała mi się jedynie scena w której Bond i jego współpracownicy idą do nieba a Allen do piekła. To był fajne.
Moore najlepszym Bondem - ten dystans, ta autoironia, no i rozmach fabuły, aż po granice absurdu... Dziś prawdziwych Bondów już nie ma...
To co najmilej wspominam z omawianego "Casino" to kobziarze i egzotyczny występ Petera.